czwartek, 11 czerwca 2015

Miniaturka 18 - Wyjazd

Trochę smutne ale mam nadzeje ze sie spodoba 
L.S 
-------------------
Bohaterowie : 
Hermiona 
Skorpius 
Draco 


Mieli wyjechać. Ona i jego dziecko. Hermiona i dziecko Dracona, syn Hermiony. Autokar już stał. 
- Mugole?- zapytał arystokrata bojąc się o dziewczynę z synem. 
- Tylko tam będziemy bezpieczni – mówiła, nie chciała tego robić. Wolałaby zostać z Draco, ale niestety...
- Mam złe przeczucia, Hermiona nie jedź - błagał chłopak niestety na próżno. Dziewczyna zaczęła płakać. Ich wspólne życie musi dobiec końca, inaczej cała trójka może zginąć. Pieprzeni Śmierciożercy. Hermiona wolno weszła, ale szybko zeszła, równie szybko pocałowała ostatni raz chłopaka i znów weszła do autokaru.  Przy odjeździe cały czas patrzała się na Draco, a on na nią. Gdy był już poza zasięgiem jej wzroku, zaczęła rzewnie płakać. Po jakiejś godzinie, znajdowali się na jakimś bezludziu. Nagle autokar zatrzymał się na środku drogi. Hermiona nie wiedząc co się dzieje, spojrzała na kierowcę, lecz mogła już tylko usłyszeć gwizd teleportacji. Czarodziej. Nagle usłyszała huk pękających szyb. Ktoś zaczął strzelać. Hermiona w pierwszy odruchu zakryła chłopca. Dorze zrobiła. Słyszała wrzask ludzi... A potem ciemność ... 
--------
Draco siedział niespokojnie na śniadaniu z Lordem Voldemortem. 
- Podajcie Draconowi gazetę – mówił powolnie Czarny Pan, a jakiś sługa wykonał zadanie. 
Draco zdziwionym wzrokiem przeczytał nagłówek artykułu. 
"Mugoslki autokar zaatakowany przez śmierciożerców, znajdowali się w nim czarodzieje".
Draconowi zabrakło tchu, ale nie dla tego po sobie poznać. Czytał dalej. 
" w zaatakowanych pojeździe znajdowała się dwójka czarodziejówi i mugole, co śmierciożercy mieli nam do powiedzenia tym czynem?" 
Draconowi chciało się płakać. ale musiał czytać dalej. Okazać silę. Już wiedział, co chcieli powiedzieć śmierciożercy. 
- Nie wolno dotykać szlam, Draconie. Ubrudziłeś się szlamem - prawie krzyczał Voldzio. Draco wiedział, że Czarny Pan dowiedział się o dziecku. Ale cóż on miał zrobić? Kocha ją. To znaczy kochał, bo teraz pewnie nie żyje. 
- Ja wyjdę – powiedział i wstał, zanim ktokolwiek się sprzeciwił. Odwrócił się i rzucił Avadę na Czarnego Pana. Ten po zielonym świetle padł na ziemie bez ruchu. Draco Malfoy go zabił. Ale to go nie obchodziło, musiał znaleźć ciało ich syna i Hermiony. Teleportował się na miejsce zbrodni. Zobaczył policję. Czarne worki. Boże... 
- Wpuście mnie! Tam była moja żona i dziecko ! - skłamał Draco, inaczej by go nie wpuścili na ocenienie zwłok jednak usłyszał inny głos. 
- Draco! Jaka żona?- zapytała Hermiona ze łzami w oczach, oczywiście ze wzruszenia .
- Co? Hermiona?- zapytał oraz podbiegł do niej, przytulił i wycałował nie przejmując się nikim. 
- To ty - wtulił się w dziewczynę - myślałem ze nie żyjesz, Czarny Pan podał gaze… - i tu się zatrzymał - A gdzie jest...?- nie skończył, bo zobaczył małego blondaska na podłodze, siedzał i  płakał. 
- Co się stało ?- znów pytał Draco. 
- Nic - odpowiedzi mały i znów zapłakał. 
- Ale Scorp, czemu płaczesz? - zapytała Hermiona 
- Bo tatuś pewnie zaraz zniknie - płakał mały, a Hrmiona nie mogła nic zrobić, bo też uważała, że on zaraz zniknie. Będzie musiał wrócić do Śmierciożerców. 
- Wcale nie, mały. Wiesz, powiem ci, że twój tatuś zabił właśnie Panal, który kazał mu zostawić dwa największe skarby jego życia. Teraz zostanę z wami na zawsze – mówił, a Hermiona znieruchomiała. 
- Zabiłeś? - zakręciło jej się w głowie 
- Tak – ale on nie był przerażony, był zachwycony  - będziemy razem na zawsze – mówił.
- Ale Draco? A twoi rodzice? 
- Już się nie nazywam Malfoy! Nie chcę być Malfoyem! Mogą mnie wydziedziczyć, jeśli chcą. Damy sobie radę, bo mam ciebie i tylko ciebie kocham! No i mojego syna oczywiście...

wtorek, 9 czerwca 2015

Miniaturka 17 - pożar


Jechaliśmy na wakacje. Ja, mój najukochańszy mąż, Draco, nasze pierwsze dziecko - 3 letni Damon oraz nasi rodzice. Draco prowadził. Wyjechaliśmy do lasu. Siedziałam obok Damona i głaskałam małego po główce. Nagle Draco  zahamował bus. Las się palił. Dosłownie. Pożar. Na nasze nieszczęście nie dało się zakręcić busem. Musieliśmy uciekać pieszo. Od razu wypięłam Damona z fotelika. Nagle tuż przed nami upadło pałace się drzewo. Wszyscy wysiedliśmy. Było gorąco od ognia. Wzięłam syna na ręce. Ledwo widziałam, czy ktokolwiek za mną idzie. Słyszałam krzyk mojej matki. To było przerażające. A potem jeszcze słyszałam jak Draco wołał, żebym uciekała. Gdy już byłam za linią lasu, uświadomiłam sobie, że nikogo za mną nie ma. 
- Draco! Mamo! Tato! – krzyczałam, ale płuca nie pozwalały mi na więcej. Zaczęłam płakać. Słyszałam jak las płonie. Nie mogłam wejść z powrotem, bo już nie było nic widać. Tylko ogień. Damon również płakał. Wyczuł, że źle się dzieje. Usiadłam i poczułam coś ciężkiego w kieszeni. Telefon! Szkoda, że nie różdżka. Zadzwoniłam na 112 
- Pomocy! Las się pali! Są tam ludzie! Pomocy!- krzyczałam zapłakana. 
- Proszę się uspokoić, gdzie pani jest?
- Nie wiem... Moj mąż prowadził... Ale pali się wielki obszar lasu! Aaaaa.... Ratunku!!! – krzyczałam, po czym zaczęłam biec coraz dalej od lasu. Błagalne prosząc o pomoc. Biegłam ze łzami w oczach i Damonem na rękach. Co, jeśli ich straciłam? Boże! Ratuj! Damon zaczął trząść się ze strachu. Ja również, dopóki nie zobaczyłam świateł nadjeżdżających. Upadłam na jezdnie i błagałam, żeby mi pomogli. Karetka i policja zatrzymała się przy mnie, a strażacy pojechali do ognia. Widziałam jak kilku weszło w ogień. Bohaterzy. Żeby ich znaleźli! Ktoś zabrał mi Damona, więc zaczęłam się drzeć – „To mój syn! Jedne, co mi zostało! To mój syn!”. Po chwili płakaliśmy razem w karetce. Mieliśmy lekko poparzone dłonie i byłyśmy niedotlenieni. Ale co z moją rodziną? Co z nimi ? Pytałam każdego... Nie chcieli mi odpowiedzieć. Mogłam jedynie tulić Damona jak przytulankę i mówić mu, że nic się nie stało i ze zaraz wszyscy wrócą, ale tym próbowałam uspokoić tylko siebie. Płakaliśmy wtuleni w siebie, aż do pogrzebu i po pogrzebie też. Wszyscy zginęli... Zostaliśmy sami... Najgorsze, że Damon będzie to pamiętał... Ten wielki ból i strach... Zapach gumy zawsze będzie nam się źle kojarzył. A Damon zostanie do końca życia w moich objęciach strachu i rozpaczy po bliskich.

DZIEKUJE !!!!

Juz ponad dwa lata tworze dla was , dziękuj wam bardzo za wszyskie komentarze za to ze czytacie te moje błędy .... Mysle ze stworze speciajnie jakaś miniaturka lub pomysl na te okazje ;) czekające a w tym miesacy na pewno cos dostaniecie !