niedziela, 21 grudnia 2014

Minaturka 5 - rutyna

Codzienna rutyna niektórych doprowadza do szału. Ale ja ją lubię. Wstaje wcześnie. Tak by zdążyć do popliskiej restouracji take-away. Pani w niej juz przyzywczojaiona wcześniej przygotowała moj ulubiony zestaw. Usmiechnelam sie i lecę do metra. Świeżo przygotowane jedzenie przyprawia mnie o gęsią skórkę. Świeża sałatka z ciepłym kurczakiem i warzywami oraz świeżo wyciskany sok z pomarańczy z nutką cytryn. Wysiadłam na swoim przystanku i popedzilam do pracy. Mogłam sie teleportowac ale wole metro. Wpadłam do swojego prywatnego biura i przywitałam sie z sekretarką. Usiadłam za biurkiem i zaczęłam jesc. W międzyczasie sprawdziłam co dzis bede robic i jakie sprawy bede dzis załatwiać. Jako wice minister magi moge sobie pozwolić na zwołanie obrad w sprawie smierciożercow, choć wiem jak minister Malfoy tego nienawidzi. Ja jako mugolaczka uwielbiam wasadzac winnych do zakabanu . Dlatego wybrali mnie na ministra. Niestety o jeden głos zostałam wice. Ale nadal moją misją jest skazanie wszyskich złych podkreślam złych smierciożercow. Większość sama sie przyznała. Teraz nasi aurorzy tropią jednego z najgroznijszchyc smierciożercow  - Malfoya seniora. Draco niezabardzo lubi sie wypowiadać na ten temat ale musi bo jest ministrem. Szybko weszłam na sale gdzie waszych juz czekali oprucz Malfoya. 
- zanalezlismy go - Powiedzal Harry. 
- jest we Francji- mówił Ron - zabija bezbronnych Mogolow i czarodzieji " brudnej krwi " - Powiedzal ze wstrętem .
- no dobrze ... Musim nad tym pomyśleć ale gdzie jest malfoy ? - zapytałam 
- tu - Powiedzal wchodząc niczym król. Wyglądał bosko , jak codzień. Ale nie moge sobie tym zaprzątać głowy  ! Jest ministem a ja wice i musimy pracować ! Krzyknelam sama na siebie.
- i co tam mamy na dzis ? - zapytał spokojnie. 
- znaleźliśmy twojego ojca - ismiechnelam sie szyderczo widząc ze sprawia mu to jednocześnie przyjemność i ból. W końcu to jego ojciec. 
- no dobrze, musimy tam wysłać najlepszych z najlepszych. Mysle ze ja i Grenger musimy sie tam udać- Powiedzal a mnie zabrało Tychu 
- no co ty ? 2 najwaznijszych ministrów na jednej akcji ? - zapytałam 
- Hermiono, możemy udawać ze Jedzemy tam na odpoczynek służbowy a wykonany swojeje obowiązki - mówił spokojnie a ja mu nie zabardzo wierzyłam. Po raz pierwszy w życiu Powiedzal cos do  mnie po imieniu a nie nazwisku jak zawsze. 
- dobry pomysł ministrze - odezwały sie głosy z sali. Wszyscy sie zgadzali z nim tylko ja miałam wątpliwości. 
- no to wyjeżdżamy juz wieczorne niech Alice zaltwi hotel i cała reszta- Powiedzal juz niezwracajac uwagi na moje zdziwieni spojrzenie. Harry i Ron poklepali mnie po ramieniu i odeszli. Tego dnia on zniszczył ni moją rutynę. Teleportowalam sie do domu i spakowalam zeczy myśląc o tym jak to jest złapać najbardziej poszukiwanego czarodzieja. O 20 do moich dzwi zapukał draco.
- witaj - przywitałam sie 
- części - juz mniej oficjalnie złapał mnie za rękę i teleportowalism sie do Paryża. Staliśmy pod jednym z najdrozszczych hoteli w całym Paryżu. 
- Boże tylko nie ten hotel ! On jest strasznie drogi ! - krzyknelam nie chcą sie znalesc w środku. 
- spokojnie , ministerstwo nam to opłaci- mówił i w wziął mnie za rękę co mnie przestraszyło. 
- malfoy - uciekłam mu
- Hermiono przestań musimy udawać pare - Powiedzal cicho 
- a to niby czemu ? 
- jak juz mowilas to jeden z najdlosszxzych hoteli , taniej jest wziąć jeden pokuj niż dwa- Powiedzal cicho. A to chytry drań ! Jak mogl zrobic mi cos takiego! I to specjalnie ! 
- nienawidzę ci - powiedzalam tylko i podeszliśmy do recepcji. Rozpakowlismu sie w pokoju. 
- to co idzemy go złapać co malgoy ? - zapytałam go 
- mów mi draco - umiechnel sie- choćmy .
Weszliśmy  na jakas ciemną uliczkę. Teleportowalismmy sie do miejscy bytu Malfoya seniora. Wiedzieliśmy jak chwytał jakas dziewczynkę i trzymał rozczke na jej gardle 
- nie bedziesz juz wiecej zaneczyszczac powietrza - mówił cicho. Wtedy poczułam ze draco jet strasznie spięty. Musieliśmy to zrobic bo zaraz by zabił ta dziewczynkę. 
- zostaw ją! - krzyknelam. 
- o kogo my tu mamy - z upiornym wzrokiem popatrzy i tym samym zostawił dziewczynkę. 
- witaj draco - przywitał sie ze swoim synem 
- witaj .... Ojcze - to słowo draco wypowiedział z obrzydzeniem. 
- a to chba panna Grenger - uśmiechnęł sie podle do mnie. 
- zagadza sie panie malfoy- powiedzalam zaciskając zeby 
- jet pan oskarżony o zabijanie ludzi i czarodziej oraz bycie smierciożercą - z tymi słowami chciałam zucic klątwę by przenieść go do aresztu ale on był szybszy. 
- crucio - krzyknął potężnie. 
Padłem na podłogę z bolem. Każdy milimetr mojego ciała zajmował ból. 
- nie !!!- usłyszałam golos draco - zostaw ją! - krzyczał a ja niezabardzo wiedzalam dlaczego 
- draco przeciez to brudna szlama - chociaż całe ciało przeżywalo klątwę to zabolało mnie to słowo wypowiedzenie z sykiem 
- przestać ! Jestes zły ! Masz natychmiast przestać- z tymi słowami poczułam ulgę ale na krótko. Potem dostałam następnym jakies klotwa 
- zależy ci na niej ? Jak mozesz plamic nasz ród - krzyczał starszy malgoy 
- tak zależy ! - te słowa mnie zdziwly - kocham ją- krzyczał ja ja płakałam. - w tej chwili przestań - jednak to nic nie dało. Nagle zaczela sie walka. Ojciec i syn zucali klątwy i bronili sie. Ojciec od czasu do casu zucal tez we mnie klątwy które draco obraził ale nie wszyskie. Po ciężkiej walce w końcu padło " avada kadavra " z ust młodego malfoy. To pokonało sieniora. Draco odraz podbiegł do mnie. Widząc ze płacze z bólu wziął mnie na ręce i teleportował do szpitala. Wysłał patronusa do ministerstw o jego ojcu i Hermionie ale był przy mnie. Całował moje ręce i mówił zeby m sie obudziła Ze on mnie kocha i chce byc ze mną. Niestety klątwy byly bardzo mocne. Leżałam tak 2 tygodnie a draco codziennie przychodził i błagał. Byli moi przyjaciele i ludzie z ministerstwa gratlulowli draconowi ale on był w żałobie. Bo ja - jego jednyna milosc leżę w szpitalu. Postanowiłam sie obudzis. Włączyłam z oczami zeby w końcu sie otworzyły. Udało mi sie to dopiero gdy byłam sam na sam z draco. On Siedzal na krzesełek i całował moja rękęz 
- draco - powiedzalam słabym głosem, oniemiały spojrzał na mnie. 
- oh hermiona , kocham i kochanie , tak bardzo sie bałem - mówił cicho. Chciała mu Powiedzal to samo ale niestety cos mie zabolało. Pokładalam na twarzy i sie przstraszylam. Draco zrobił to samo. Pobiegł po lekrzay. Walczyli o moje życie. Straciłam tętno .
Jedno uderzenie.
Drugie ....
Trzecie .... 
Draco opierał sie o szybę i płakał. To były najprawdziwsza łzy swiata. Płakała bo jego milosc jego serce wlasnie odchodziło. Bal sie. Miał nadzieje ze sie uda. Miał nnadzwje a nadzieja jest najważniejsza. To dzieki niej teraz stoję w bialalej sukience z lekkim ciążowym brzuszkiem na ślubnym kobiercu. I to o tam stoi. Moj bochater. Moj narzeczony ktory zaraz ma sie stać moim mężem i ojcem moich dzieci. To on minister magi draco malfoy kochal najmocniej panią wiec  minister magi Hermione Granger ktora ma sie stać panią hermioną malfoy.  


----- 
Nagle wena wzięła mnie i napisalm chyba z trzy minaturki ! Lol ! To tak dużo jak na mnie. Wiem dużo błędów ale chodzi o sens. Gdyby ktoś chciał betowac to prosze o pomoc ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz